Skip to content

Jak dostać/oddać* mandat w PKP

Posted on:18 września 2008 at 18:14

Nieraz powtarzałem sobie i innym, że życie potrafi zaskakiwać zarówno pozytywnie i jak negatywnie, inaczej byłoby zdecydowanie nudno. Dzisiejszy poranek z pewnoścą nalezał do tych niekoniecznie miłych.

Jak wiadomo, na stacjach w małych miejscowościach kasy biletowe są zamknięte i dlatego pasażerowie PKP powinni udać się do wagonu nr 1, czyli na sam początek ciapociągu. Szczerze mówiąc, niedługo minie 3.rok od kiedy zacząłem dojeżdzać pociągiem na uczelnię, z racji czysto ekonomiczno-logistycznych. Jako że przede mną kampania wrześniowa długa i męcząca, postanowiono na roku, żeby wspólnie rozwiązywać zagadnienia i stąd właśnie wynikła potrzeba korzystania z usług jedynej, jakimi są Polskie Koleje Państwowe. I jeszcze nigdy w życiu nie miałem do czynienia z takimi kanarami, z którymi miałem przyjemność spotkać.

A zaczęło się dość niewinnie, bo wraz z koleżankami wsiadłem do wagonu, do którego, jak zauważyłem, zmierzał pan konduktor w swoim “cudownym” niebieskim uniformie i postanowiliśmy wspólnie poczekać za nim. I w pewnym momencie, nawet pociag nie ruszył, wyskoczyli z kapelusza panowie - jak ujmę - z specnazu kanarów i zarządzili bileciki. Zaczął się dramat, tłumaczylismy, że pan konduktor idzie, dziewczyny prosiły o darowanie itp. Panowie jakby roboty, wciąż powtarzali że złamaliśmy regulamin, że nie poszliśmy od razu do pierwszego wagonu a konduktor sobie patrzył i patrzył - cóż biedak nie wiedział co zrobić. W zasadzie powinno być tak, że ci kontrolerzy powinni zadziałać w połowie drogi do następnej stacji, a było 6km…

Kolejny problem jaki wynikł z naszego wspólnego meetingu to ujawnianie danych osobowych. Bo skoro żądają od nas dowodu osobistego, to my jako pasażerowie powinniśmy ich wylegitymować i tak też postąpiłem. I jeden z specnazu pokazywał identyfikator, tłumacząc że nic muszą przedstawiać bo mają na wierzchu szmycz z jakims plastikiem. No tak, tyle że takie identyfikatory mogą mieć uczniowie szkół średnich a w ich przypadku nawet nie powiedzieli ładnego “dzień dobry, nazywam Jan Kowalski (…)” Generalnie takich rzeczy uczy się w przedszkolu, ale widocznie na przyzwoitość z ich strony nie można liczyć. Ujawnienie danych - o to może poprosić jedynie policjant, żołnierz-żandarm i nikt poza tym. I w sumie zacząłem z nimi negocjować, że nie powinienem pokazywać mojego plastiku bo akurat takich uprawnień nie posiadają, co wyraźnie zadziałało na ich nerwy. I padło magiczne słowa “czy mam jakieś zastrzeżenia?“. Jak się domyślacie, oczywiście takowe były, ale pan oczywiście ich nie zanotował bo sszkoda mu było czasu i długopisu 😉 - czasu, gdyż specnaz spakował się do innego pociągu, jadącego jeszcze dalej. Wcześniej zapytawszy ich, czy mogę się odwołać, jeśli tak to gdzie i jak to zrobić - zostałem pouczony że na tyle dokumentu jest podany adres, nr telefonu i nr konta firmy zajmujacej się z windykacją należności - oczywiście kolejna firma-siostra.

Po 4h godzinach dyskusji, udałem się do w/w biura i chciałem po prostu wytłumaczyć zdarzeniem i tym samy anulować karę, z powodu uniemożliwienia dokonania zakupu biletu i złego potraktowania mnie przez panów z specnazu.

Morał jest taki, że tacy dojeżdni albo niech kupią bilet miesieczny z góry, albo niech cierpliwie czekają za konduktorem w pierwszym wagonie spodziewając się słow typu:

  • Ja do pana podejde za chwile, niech pan siada
  • Nie mam drobnych, a dokąd pan jedzie? łee.. spokojnie.. (jak wyzej)
  • No i po co pan tutaj czeka skoro szedłem od końca.

To są przykłady z życia wzięte. Taaa, ponad dwuletnie praktyki w pkp to już naprawdę długa historia. A czy to się zmieni? oj nie… i tak zamiast 60/150 zł zapłaciłem 6zł.

I w tym miejscu pragnę podziękowac blipowiczom, zwłaszcza ^lichurec a także niezwiazanej z jakimkolwiek serwisem, Anecie 😃



Możesz napisać do mnie e-mail, wiadomość na Telegramie lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...