Skip to content

Poznań Bike Challenge 2015

Posted on:16 września 2015 at 13:08
Feature Image for  Poznań Bike Challenge 2015

W miniony weekend wystartowałem w największym amatorskim wyścigu kolarskim w Polsce -Poznan Bike Challenge. I choć nie miałem żadnych realnych szans na zwycięstwo, to jednak nawiązałem rywalizację na moim MBT29 z całkiem dobrym rezultatem.

O Poznań Bike Challenge

Poznan Bike Challenge, a właściwie Solid Logistics ŠKODA Poznań Bike Challenge odbyło się drugi raz i zyskało godną renomę wśród kolarzy, zarówno zawodowych, jak i amatorskich.

Poznan-Bike-Challenge-2015-003

W tym roku przygotowano kilka wariantów, w tym najdłuższą 120-km pętlę ŠKODA Challenge, na którą się zapisałem. Niby była to trasa dla najwytrwalszych kolarzy, ale podjąłem się takiego wyzwania.

Oprócz wyścigów, była świetna impreza na Malcie, gdzie powstało miasteczko rowerowe, strzeżony parking rowerowy wraz ze strefą finiszera, gdzie można było … o tym za chwilę.

Przygotowanie do wyścigu

Rejestracja do samego wyścigu ruszyła zimą br. Oprócz samego zapisania, należało dokonać opłaty za bilet w kwocie 100 zł. Trochę wysoka stawka, ale liczyłem, że w zamian zostanę bogate wyposażenie. Rejestracja wymagała deklaracji rozmiaru bluzki oraz średniej prędkości. Tutaj zdecydowałem się na 25 km/h, choć wiadomo było, że jeżdżę dużo szybciej.

Później okazało się, że w wyścigu bierze udział garstka znajomych, rywalizujących zarówno na szosówkach, jak i innych rowerach (tak zaklasyfikowali MTB, trekkingi, tandemy czy mieszczuchy, o fix’ach nie wspominając).

Poznan-Bike-Challenge-2015-015

I tak na 3-4 dni przed samym wyścigiem odebrałem swój pakiet, w którego skład wchodziły:

Czego zabrakło? Przede wszystkim agrafek i żelu, którego stał się deficytowym towarem w dniu wyścigu. Pomysł wolontariuszy, aby przyszyć zszywkami numer startowy - mimo dobrych chęci - uznaję za szkodliwy (niestety koszulka została podziurawiona).

Oddałem worek z kilkoma drobiazgami do depozytu, przygotowałem własne bidony z piciem, wraz z kilkoma batonikami (zamiast żelu otrzymałem 3 inne o różnych smakach), które wsadziłem w tylne kieszenie rowerowej koszulki. Tak przygotowany ruszyłem w stronę swojej strefy startowej (H) i czekałem na start.

[gallery type=“rectangular” link=“file” size=“full” ids=“3937,3951,3942,3950,3938,3944,3943,3941”]

Strategia to podstawa

Był to wyścig pełen wyzwań, ze sporymi przewyższeniami, ale największym wrogiem był … silny wmordewind, który chwilowo był wyjątkowo wkurwiający. Ale od czego są strategie takich wyścigów, które można zaobserwować w trakcie TdP, TdF czy Vuelta.

Przede wszystkim:

Trasa

Trasa była dobrze przygotowana i odpowiednio zabezpieczona (głównie dotyczy Poznania, i starej S5, gdzie jest najwięcej ruchu), może poza tą wtopą, której ofiarą padł kolarz i trafił na SOR.

Poza poznańskimi wsiami, było trochę gorzej - pojedyncze auta zostały wpuszczone na trasę wyścigu. Były też niezbyt dobrej jakości drogi powiatowe i gminne (zwłaszcza w Puszczy Zielonce). Nie wiem jak kolarze, ale ja na moim MTB nie miałem żadnych problemów.

[caption id=“attachment_3936” align=“aligncenter” width=“800”]by grigor Na trasie spotkałem lokalnego bikera, z któym przez chwile rozmawiałem. Dzięki Grigor za fotkę

Nastawiłem się na 120 km pętlę, a okazało się, ze ktoś zapieprzył mi prawie 5km finiszu. Jadę, jadę, ostatnia prosta ul. Dymną, a tuż przed Kopcem Wolności pojawiła się meta, przelatuje nad matami pomiarowymi i po hamplach, żeby zjechać do strefy Finiszera. Oczywiście po drodze odebrałem medal od wolontariuszy.

What the HELL ?!

Myślę, że nie tylko ja byłem tym faktem zaskoczony i jednocześnie zawiedziony.

Punkty żywieniowe

Organizatorzy zdecydowali się na 2 punkty “żywieniowe”: na odcinku 40 km i 80 km - jak dla mnie dziwna sprawa, gdyż w zeszłym roku była trasa znacznie krótsza, a 3 punkty. Odniosłem wrażenie, że zabrakło przede wszystkim jedzenia w postaci bananów czy żelów energetycznych.

Na szczęście nie miałem z tym większych problemów, bo jak pisałem wcześniej, miałem ze sobą spory zapas batoników i co najmniej jeden bidon pełny. W pierwszym punkcie wziąłem wodę, a w drugim zgarnąłem bidon z izotonikiem (nawet smaczny i musujący).

Jak się potem okazało, dla końcowych zawodników zabrakło wody i musieli skorzystać z usług lokalnego sklepu. Niezły zgrzyt.

Wolontariat

Wolontariusze udowodnili, że impreza bez ich pomocy nie doszłaby do skutku. Przede wszystkim mam na myśli całą obsługę, która pracowała przy trasie, kibicując, mobilizując do jazdy.

Nie sposób zapomnieć o załogach pogotowia ratunkowego przy trasie, którym życzyłem jak najmniejszej ilości interwencji. Z tego co wiem, to były 2-3 najpoważniejsze.

Policjanci i strażnicy miejscy również zasługują na pochwałę, mając świadomość, że musieli przyhamować maniery zaskoczonych imprezą kierowców. No cóż, raz czy dwa do roku, a takie problemy mają kierowcy.

Strefa Finiszera

Sam koniec był bardzo fajny, rozluźniłem mięśnie, zacząłem rozglądać się za pozostałymi znajomymi no i zajechałem do wspomnianej strefy.

Najpierw odprowadziłem rower na parking, który był pilnowany przez ochroniarzy.

Poznan-Bike-Challenge-2015-008

Potem zszedłem do strefy żywieniowej.

A w tej strefie można było:

[gallery type=“rectangular” size=“full” link=“file” ids=“3949,3946”]

Nie mam najmniejszych zastrzeżeń.

Podsumując, było świetnie

Sama impreza była świetna, iście prawdziwe rowerowe święto i praktycznie każdy mógł zmierzyć się na różnych trasach. Bardzo podobała mi się formuła poświęcona najmłodszym rowerzystom, podobnie było z rodzinnymi ekipami.

Wielki ukłon dla wszystkich, którzy dołożyli cegiełkę do organizacji możliwie największej imprezy rowerowej w Polsce. To naprawdę jest coś. Wielkie podziękowania należą również Poznaniakom i kierowcom, bo wykazali się ogromna cierpliwością i zrozumieniem - w zasadzie to nie mieli za bardzo wyboru.

Wielkie brawa dla każdego Zawodnika, spisaliście się na medal. Nieważne, którą lokatę zdobyliśmy, ważne że jak trzeba było, to zatrzymaliście się, rzuciliście dętkami czy pompkami. Wspieraliście słabszego tekstem “dalej dalej dalej, łap koło i kręć”. Wskazywaliście kierunek jazdy, zasygnalizowaliście skręty w lewo, w prawo czy ostrzegaliście o wszelkich przeszkodach przed sobą.

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportowych. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem

To była zdrowa rywalizacja.

Z pewnością wezmę udział w kolejnej edycji, być może jako kolarz, a może wciąż góral. Kto to wie?

Kilka uwag dla organizacji

Nie ma róży bez kolców, dlatego też postanowiłem wyszczególnić te rzeczy, nad którymi trzeba popracować:

Wyniki

Nie czekając za ostatecznymi wynikami, postanowiłem utworzyć publiczny segment na Strava i wygląda tak:

Zaś mój ślad prezentował się tak:

Późnym wieczorem pojawiły się oficjalne wyniki, mierzone przez STS Timing i prezentowałem się następująco:

Zszedłem poniżej 4h, wyprzedziłem niezliczonych kolarzy na moim MTB, przez co znalazłem się w pierwszej setce nie-kolarzy 😉. Najważniejsze, że sprzęt nie zawiódł, forma wciąż w szczycie i dopisywał dobry humor mimo jebitnego wiatru na poszczególnych odcinkach.

Niektóe zdjecia pochodza ze strony Poznan Bike Challenge

Aktualizacja z 17/09/2015

W międzyczasie na profilu **Poznan Bike Challenge ** w różnych odstępach czasu są publikowane materiały video i zdjęcia, w tym przygotowany reportaż od TVP Poznań.

Dzięki znajomym, odnalazłem też siebie na trasie.

11838894_932411653495259_6457640784867773951_o

Wkrótce kolejne aktualizacje 😉



Możesz napisać do mnie e-mail, wiadomość na Telegramie lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...